Data publikacji: 2020-10-30
Oryginalny tytuł wiadomości prasowej: Branża spotkań czeka na pomoc rządową i spłatę należności od kontrahentów
Kategoria: BIZNES, Firma
Zadłużenie przedsiębiorców z sektora MICE od początku roku zwiększyło się dwukrotnie i wynosi obecnie 16,6 mln zł. Jednak, jak wynika z danych Krajowego Rejestru Długów, prawdziwym problemem branży są nieuregulowane przez kontrahentów płatności.
Epidemia koronawirusa boleśnie uderzyła w branżę, której podstawą działalności jest organizacja spotkań i wyjazdów. Zadłużenie przedsiębiorców z sektora MICE od początku roku zwiększyło się dwukrotnie i wynosi obecnie 16,6 mln zł. Jednak, jak wynika z danych Krajowego Rejestru Długów, prawdziwym problemem branży są nieuregulowane przez kontrahentów płatności. Organizujące konferencje, kongresy i wyjazdy biznesowe firmy mają do odzyskania ponad 42 mln zł.
Według raportu Poland Events Impact 2019, firmy z branży MICE w poprzednim roku wygenerowały szacunkowo 1,5 proc. PKB, a ich wkład w gospodarkę wahał się na poziomie 35 mld zł. Początek 2020 r. dla branży, która zapewniła również 220 tys. miejsc pracy, okazał się jednak bardzo trudny. Jak wynika z danych Krajowego Rejestru Długów, tylko w styczniu zadłużenie firm zajmujących się organizacją wydarzeń i wyjazdów biznesowych zwiększyło się o ponad 60 proc. względem poprzedniego miesiąca. Od tego czasu sukcesywnie rosło i na koniec września wynosiło już 16,6 mln zł, czyli prawie dwa razy więcej niż na początku roku.
W najtrudniejszej sytuacji znalazły się firmy z województwa mazowieckiego, które mają do oddania 8,8 mln zł. Kolejne na liście są Wielkopolska (2,9 mln zł) i Małopolska (1,26 mln zł). Te regiony są również najbardziej aktywne, jeśli chodzi o organizację konferencji i kongresów. Jak wynika z raportu Polskiej Organizacji Turystycznej „Przemysł spotkań i wydarzeń w Polsce”, w zeszłym roku firmy eventowe najczęściej organizowały swoje wydarzenia w Warszawie, Krakowie i Poznaniu.
– Dla polskich firm z branży MICE świat zatrzymał się w marcu. Od tamtej pory, w wyniku przedłużającej się epidemii i kolejnych restrykcji, przedsiębiorcy zajmujący się organizacją konferencji i kongresów praktycznie nie zarabiają, co przekłada się również na problemy z regulowaniem zobowiązań. Dodatkowo większość przedstawicieli branży to przedsiębiorcy, którzy ze względu na jej specyfikę, nie mają zabezpieczenia w postaci długoterminowych kontraktów. Uwzględniając trudną sytuację w turystyce i kulturze, która również ma przełożenie na organizację imprez i wyjazdów firmowych, najbliższe miesiące zapowiadają się jako bardzo trudne – mówi Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej SA.
W bazie danych KRD wśród przedsiębiorców mających kłopoty z regulowaniem swoich zobowiązań najwięcej do oddania mają spółki z ograniczoną odpowiedzialnością – 9,2 mln zł. Kolejni na liście są przedsiębiorcy prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą, którzy zalegają z płatnością ponad 7 mln zł.
Zaległości firm budowlanych
W ubiegłym roku najpopularniejszym typem organizowanych przez przedstawicieli branży MICE spotkań były wydarzenia korporacyjne, czyli m.in. imprezy firmowe, szkolenia dla pracowników oraz wyjazdy integracyjne. W momencie wybuchu epidemii, kiedy wprowadzono ograniczenia dotyczące spotkań oraz wysłano znaczną część pracowników na home office, wszystkie te wydarzenia trzeba było odwołać. Umowy zostały jednak podpisane i przedsiębiorcy zajmujący się organizacją spotkań oczekują części zapłaty za prace, które już zostały wykonane . Z tym jest jednak problem, a kwota do odzyskania to już ponad 42 mln zł, czyli dwa i pół razy więcej niż wynosi zadłużenie branży.
Najwięcej do oddania organizatorom imprez mają przedstawiciele branży budowlanej, którzy zalegają z płatnościami na kwotę ponad 6,3 mln zł. Kolejni na liście dłużników są pośrednicy i agencje turystyczne oraz firmy zajmujące się rekrutacją – mają do oddania 4,5 mln zł. Organizatorzy spotkań i wyjazdów służbowych czekają również, aż faktury zacznie opłacać branża handlowa, której należności wynoszą już ponad 3,6 mln zł. Żeby odzyskać te pieniądze, musieliby jednak podjąć bardziej zdecydowane działania.
– Niestety spore grono przedsiębiorców odpuściło dbanie o dyscyplinę finansową kontrahentów. Jeszcze w kwietniu i maju znacznie szybciej niż na początku roku kierowali oni niezapłacone faktury do windykacji. Obecnie, jak pokazuje nasza praktyka w obsłudze klientów z sektora MŚP, podchodzą do tego z dużą nonszalancją. Czekają, aż kontrahent zapłaci, nie podejmując żadnych działań dyscyplinujących, a przecież z czegoś muszą pokryć pensje pracownikom, podatki i uregulować własne zobowiązania. Branża eventowa ma za sobą stracony sezon wiosenny. Jesienny również nie przyniesie wystarczających dochodów. W tej sytuacji przedsiębiorcy nie mogą już sobie pozwolić na pobłażliwość względem niepłacących kontrahentów, ponieważ może to zaważyć na ich przyszłości – tłumaczy Jakub Kostecki, prezes Zarządu firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso.
Pomoc rządowa potrzebna od zaraz
Stracony sezon wiosenny branża eventowa potrafiła jeszcze przeżyć. Przedsiębiorcy zacisnęli pasa i szukając alternatywnych sposobów na organizację szkoleń i kongresów nastawili się na realizację projektów online. Firmy liczyły jednak na to, że lockdown potrwa tylko kilka miesięcy i jesienią uda się odrobić stracony czas. Tymczasem druga fala epidemii zapowiada się na jeszcze cięższą, ponieważ przedsiębiorcy nie mają już rezerw finansowych. Żeby ratować biznes, część firm podjęła decyzję o przeniesieniu wydarzeń do przestrzeni wirtualnej, choć i to nie bez problemów.
– Przeniesienie wydarzeń do przestrzeni wirtualnej było naturalnym rozwiązaniem. Jednak dynamiczna i niestabilna sytuacja legislacyjna rodziła różne problemy organizacyjne. Przykładowo, w ostatnim czasie musieliśmy w ciągu dwóch dni przenieść całą infrastrukturę techniczną międzynarodowej konferencji online ze strefy czerwonej do żółtej. Mówimy tu o bardzo skomplikowanej operacji logistycznej – mówi Magdalena Oplustil-Binkiewicz, prezes zarządu agencji eventowej OPEN-UP.
W ostatnim czasie Ministerstwo Rozwoju, w odpowiedzi na apele przedsiębiorców oraz Rzecznika MŚP, zapowiedziało przygotowanie programów pomocowych dla przedstawicieli branży MICE. Zmieniono również przepisy dotyczące możliwości organizacji spotkań online w strefie czerwonej. Od dalszych rozmów może zależeć przyszłość branży, która kolejnego martwego sezonu może już nie przetrwać.
– Niestety w tym momencie nie możemy liczyć na szybką poprawę sytuacji. Nadal będziemy korzystać z nowych technologii. Mamy nadzieję, że to oraz pomoc ze strony władz pozwolą nam utrzymać zatrudnienie i przetrwać trudne czasy – dodaje Magdalena Oplustil-Binkiewicz.
źródło: Biuro Prasowe
Załączniki:
Hashtagi: #BIZNES #Firma