„Powolna, nieskuteczna, niesprawiedliwa – tak wygląda dziś polityka tzw. repatriacji Polaków z Kazachstanu. Czas oczekiwania na powrót do Macierzy wynosi od 7 do 10 lat! Wielu naszych rodaków straciło już nadzieję na naprawienie krzywd i uzyskanie polskiego obywatelstwa.”
Pretekstem do spotkania z drem Robertem Wyszyńskim była akcja zbierania podpisów pod projektem ustawy o powrocie do Rzeczypospolitej Polskiej osób pochodzenia polskiego, deportowanych i zesłanych przez władze Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Jej organizatorem jest Ogólnopolski Komitet Inicjatywy Ustawodawczej „Powrót do Ojczyzny”. Na jego czele stoi Jakub Płażyński, którego tragicznie zmarły ojciec planował złożyć projekt ustawy w Sejmie 12 kwietnia 2010. Gość Fundacji Republikańskiej podkreślił, że organizatorzy tej akcji świadomie używają słowa „powrót”, ponieważ termin „repatriacja” nie do końca odpowiada sytuacji, w której przesiedleńcy trafiają na tereny, z którymi nie byli związani przed opuszczeniem granic Polski.
Aby rozwiać nieprawdziwe wyobrażenia na temat Polaków w Azji Centralnej, wynikające głównie z wrzucenia ich do jednego worka z syberyjskimi łagiernikami, na początku swojego wystąpienia prelegent nakreślił kontekst historyczny obecności naszych rodaków w tej części świata. Przypomniał o likwidacji polskich okręgów autonomicznych w zachodniej części ZSRR i wysiedleniach „niepewnych elementów” z rejonu granicy z Polską po podpisaniu przez nasz kraj paktu o nieagresji z III Rzeszą. Zwrócił uwagę na fakt, że Polacy z Kazachstanu nie zostali objęci programami „repatriacji” ze Wschodu w okresie powojennym, ponieważ przyjęto zasadę, że do Ojczyzny mogą powrócić jedynie osoby narodowości polskiej (lub żydowskiej) posiadające obywatelstwo II RP lub ich dzieci.
Prezentując podejmowane do tej pory przez polski rząd działania na rzecz Polaków z Kazachstanu dr Wyszyński dobitnie wykazał słuchaczom, że aktualne rozwiązania nie są w stanie zrealizować najważniejszych celów stawianych polityce „repatriacyjnej”: ani moralnego zadośćuczynienia ofiarom represji, ani złagodzenia skutków niekorzystnych dla Polski tendencji demograficznych. Jako najważniejsze bolączki istniejącego systemu wymienił brak odrębnego organu koordynującego na szczeblu centralnym akcje „repatriacyjne”, przyjęcie mało realistycznej zasady, że o „polskości” kandydata do wyjazdu decyduje egzamin z języka polskiego i wiedzy o kraju przodków, przerzucenie ciężaru sprowadzania rodaków na samorządy oraz brak zainteresowania sytuacją najbardziej wiekowych wysiedleńców.
W rezultacie tych zaniechań w ewidencji systemu RODAK znajduje się jedynie około 2500 osób wyrażających chęć zamieszkania w Polsce, z czego w ubiegłym roku przy wsparciu MSWiA udało się to tylko kilkunastu. Ogółem do tej pory z Azji Środkowej wróciło do Polski 8 tysięcy ludzi, z czego z Kazachstanu – około 6 tysięcy. Sum tych nie da się porównać ani z około 50 tysiącami osobami polskiego pochodzenia pozostającymi w Kazachstanie, ani z liczbą Rosjan i Niemców z terenów dawnego terenu ZSRR (także z Kazachstanu, gdzie po deportacjach z Powołża często przebywali w tych samych kołchozach, co Polacy), którzy w ramach rządowych projektów przeprowadzili się do krajów macierzystych. Z samego Kazachstanu w latach 90-ych powróciło do Niemiec około 700 tysięcy osób. Robert Wyszyński wspomniał również, że w ostatnich latach skuteczniejsze od polskich programy repatriacyjne wypracowały także Litwa, Słowacja i Węgry.
Paradoksalnie, z dobrodziejstw rosyjskich i niemieckich rozwiązań korzystają również Polacy z Azji Centralnej, czego dowodem jest m.in. polska kolonia w miejscowości Oziersk w obwodzie kaliningradzkim. Zdaniem autorów projektu ustawy o powrocie do RP, remedium na tę sytuację miałoby być m.in. nałożenie na administrację rządową obowiązku traktowania „repatriantów” tak jak uchodźców, a więc zapewnienia lokalu mieszkalnego dla repatrianta w ciągu 24 miesięcy oraz przyznanie na okres 36 miesięcy świadczenia w wysokości 1175 zł, czyli równego górnej granicy pomocy finansowej dla cudzoziemców przewidzianej przez ustawę o pomocy społecznej. W przeciwnym razie, jak stwierdził dr Wyszyński, wynaradawianie naszych rodaków w Kazachstanie będzie postępować, ponieważ opieszałość polskich władz będzie utwierdzała starsze pokolenie w przekonaniu, że jedyną możliwością poprawy bytu materialnego ich potomków jest praca i studia w Rosji.
—
ROBERT WYSZYŃSKI – doktor socjologii, pracownik naukowy Zakładu Socjologii Kultury Uniwersytetu Warszawskiego, zajmuje się m. in. przemianami kultury i świadomości narodowej w byłych republikach ZSRR po upadku komunizmu. Były dyrektor Instytutu Kresowego.
Pretekstem do spotkania z drem Robertem Wyszyńskim była akcja zbierania podpisów pod projektem ustawy o powrocie do Rzeczypospolitej Polskiej osób pochodzenia polskiego, deportowanych i zesłanych przez władze Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Jej organizatorem jest Ogólnopolski Komitet Inicjatywy Ustawodawczej „Powrót do Ojczyzny”. Na jego czele stoi Jakub Płażyński, którego tragicznie zmarły ojciec planował złożyć projekt ustawy w Sejmie 12 kwietnia 2010. Gość Fundacji Republikańskiej podkreślił, że organizatorzy tej akcji świadomie używają słowa „powrót”, ponieważ termin „repatriacja” nie do końca odpowiada sytuacji, w której przesiedleńcy trafiają na tereny, z którymi nie byli związani przed opuszczeniem granic Polski.
Aby rozwiać nieprawdziwe wyobrażenia na temat Polaków w Azji Centralnej, wynikające głównie z wrzucenia ich do jednego worka z syberyjskimi łagiernikami, na początku swojego wystąpienia prelegent nakreślił kontekst historyczny obecności naszych rodaków w tej części świata. Przypomniał o likwidacji polskich okręgów autonomicznych w zachodniej części ZSRR i wysiedleniach „niepewnych elementów” z rejonu granicy z Polską po podpisaniu przez nasz kraj paktu o nieagresji z III Rzeszą. Zwrócił uwagę na fakt, że Polacy z Kazachstanu nie zostali objęci programami „repatriacji” ze Wschodu w okresie powojennym, ponieważ przyjęto zasadę, że do Ojczyzny mogą powrócić jedynie osoby narodowości polskiej (lub żydowskiej) posiadające obywatelstwo II RP lub ich dzieci.
Prezentując podejmowane do tej pory przez polski rząd działania na rzecz Polaków z Kazachstanu dr Wyszyński dobitnie wykazał słuchaczom, że aktualne rozwiązania nie są w stanie zrealizować najważniejszych celów stawianych polityce „repatriacyjnej”: ani moralnego zadośćuczynienia ofiarom represji, ani złagodzenia skutków niekorzystnych dla Polski tendencji demograficznych. Jako najważniejsze bolączki istniejącego systemu wymienił brak odrębnego organu koordynującego na szczeblu centralnym akcje „repatriacyjne”, przyjęcie mało realistycznej zasady, że o „polskości” kandydata do wyjazdu decyduje egzamin z języka polskiego i wiedzy o kraju przodków, przerzucenie ciężaru sprowadzania rodaków na samorządy oraz brak zainteresowania sytuacją najbardziej wiekowych wysiedleńców.
W rezultacie tych zaniechań w ewidencji systemu RODAK znajduje się jedynie około 2500 osób wyrażających chęć zamieszkania w Polsce, z czego w ubiegłym roku przy wsparciu MSWiA udało się to tylko kilkunastu. Ogółem do tej pory z Azji Środkowej wróciło do Polski 8 tysięcy ludzi, z czego z Kazachstanu – około 6 tysięcy. Sum tych nie da się porównać ani z około 50 tysiącami osobami polskiego pochodzenia pozostającymi w Kazachstanie, ani z liczbą Rosjan i Niemców z terenów dawnego terenu ZSRR (także z Kazachstanu, gdzie po deportacjach z Powołża często przebywali w tych samych kołchozach, co Polacy), którzy w ramach rządowych projektów przeprowadzili się do krajów macierzystych. Z samego Kazachstanu w latach 90-ych powróciło do Niemiec około 700 tysięcy osób. Robert Wyszyński wspomniał również, że w ostatnich latach skuteczniejsze od polskich programy repatriacyjne wypracowały także Litwa, Słowacja i Węgry.
Paradoksalnie, z dobrodziejstw rosyjskich i niemieckich rozwiązań korzystają również Polacy z Azji Centralnej, czego dowodem jest m.in. polska kolonia w miejscowości Oziersk w obwodzie kaliningradzkim. Zdaniem autorów projektu ustawy o powrocie do RP, remedium na tę sytuację miałoby być m.in. nałożenie na administrację rządową obowiązku traktowania „repatriantów” tak jak uchodźców, a więc zapewnienia lokalu mieszkalnego dla repatrianta w ciągu 24 miesięcy oraz przyznanie na okres 36 miesięcy świadczenia w wysokości 1175 zł, czyli równego górnej granicy pomocy finansowej dla cudzoziemców przewidzianej przez ustawę o pomocy społecznej. W przeciwnym razie, jak stwierdził dr Wyszyński, wynaradawianie naszych rodaków w Kazachstanie będzie postępować, ponieważ opieszałość polskich władz będzie utwierdzała starsze pokolenie w przekonaniu, że jedyną możliwością poprawy bytu materialnego ich potomków jest praca i studia w Rosji.
—
ROBERT WYSZYŃSKI – doktor socjologii, pracownik naukowy Zakładu Socjologii Kultury Uniwersytetu Warszawskiego, zajmuje się m. in. przemianami kultury i świadomości narodowej w byłych republikach ZSRR po upadku komunizmu. Były dyrektor Instytutu Kresowego.
Źródło Fundacja Republikańska. Dostarczył netPR.pl